Mike ze śpiączki obudził się dopiero po czterech dniach, nie pamiętał o tym co zaszło... nie przypominał sobie żadnej kłótni ani wypadku. Po przebudzeniu pierwszą osobą jaką zobaczył, był Zayn. Milczał - nie wiedział co mówić, ale jedno pytanie nie dawało mu spokoju:
- Jak ja się tu (w szpitalu) znalazłem ?
- Wiesz...ja myślę, że nie jestem odpowiednią osobą do tego, aby Ci to wytłumaczyć. Powiem Ci tylko tyle, że uderzyło w Ciebie auto i byłeś nieprzytomny przez cztery dni, aż do teraz.
- Więc kto ma mi TO powiedzieć ?
- Harry chciał, ale z Louisem ustalili, że żaden z nich nie powinien Ci o tym mówić...nie oni. Niall przyznał, że jest nieco beztroski i się do tego nie nadaje, ja nie rozumiem każdego tak dobrze jak Liam, więc to on Ci opowie.
Po jakimś czasie do Mike 'a przyszedł Liam i zapytał:
- Co chcesz wiedzieć ?
- Jak to co ? Wszystko ! O niczym nie wiem...z jednej strony bardzo się Ciekawię, ale jednak jestem trochę zdenerwowany tą sytuacją.
- Dobrze, więc opowiem Ci wszystko co wiem, ale zachowaj spokój, aż nie skończę mówić do końca, ok ?
- No dobrze...
- Pamiętasz może, to przyjęcie po naszym powrocie ?
- Tak. I po przyjęciu poszedłem do łóżka spać - od tego momentu nie wiem nic, obudziłem się tutaj..tyle.
- Ja całą sytuację widziałem...od połowy, ale na podstawie tego, co powiedzieli mi Harry i Louis postaram się opowiedzieć Ci wszystko jak najlepiej umiem. No więc Louis był na dole, a Ty nie umiałeś spać i również postanowiłeś zejść na dół..najwidoczniej się napić...wody. Siedziałeś z Louisem i pocieszałeś go, bo był nieco...bardziej niż nieco załamany. Harry wypił dość dużo alkoholu i gdy zszedł na dół zaczął robić awanturę...alkohol namieszał mu w głowie i był zazdrosny. Zaczął się na was drżeć, że jesteście razem. Osądzał Cię o zdradę, a Louisa o to, że chce sobie Tobą załagodzić rany po związku z Eleanor. Plótł głupoty, ale głęboko raniły nie tylko Ciebie, ale i Louisa. W końcu wszyscy się obudzili, aby zobaczyć co się dzieje. Harry był wściekły, a wy mieliście szklane oczy..zmieszaliście się tą sytuacją, bo była dla was niezręczna. Nie wytrzymałeś presji i wybiegłeś z domu. Ja i Niall biegliśmy za Tobą, ale Ty nie dawałeś za wygraną i uciekałeś jak najdalej..jakby w ogóle nie czułeś zmęczenia. I nagle usłyszeliśmy huk...uderzyło w Ciebie auto.. Gdy Harry doszedł do siebie...był bardzo przybity. Siedział przy Twoim łóżku - tu w szpitalu - przez całe dwa długie dni, czuł się winny i mówił, że jak coś Ci się stanie, to jego życie straci do reszty sens. Udało nam się go przekonać, aby pojechał do domu i odpoczął, a my na zmianę będziemy przy Tobie i powiadomimy go, gdy się obudzisz.
Mike nie wiedział co powiedzieć...nie wiedział nawet co myśleć. To wszystko stało się tak szybko i nie mógł zrozumieć: Dlaczego ? Dlaczego tak się stało ? Czy Harry mówiąc o zdradzie powiedział o czymś, czego się bał powiedzieć w.."normalnym" stanie ? Takimi pytaniami się obsypywał.
- Mam jedną prośbę - powiedział Mike.
- Tak ? - zapytał Liam.
- Mógłbyś przywieść mi mój odtwarzacz MP3 ?
- Jasne, nie ma problemu.
- Aha...i niech nikt mnie nie odwiedza, nie teraz.
PIĘTNAŚCIE MINUT PÓŹNIEJ
- Cześć. Już jestem, ten odtwarzacz miałeś na myśli ? - spytał Liam.
- Tak, właśnie ten, dziękuję...jesteś kochany. Teraz chciałbym być sam. Mam nadzieję, że rozumiesz - odpowiedział Mike.
Liam tylko kiwną głową, uśmiechnął się i wyszedł, a Mike włożył słuchawki do uszu i schował się pod cienką, białą kołdrę...była noc, a całą noc Mike myślał słuchając muzyki. Spać poszedł dopiero o 4:00 nad ranem, a obudziły go słowa: "Kocham Cię, a słowa to nie uczucia ani nic szczerego. Przepraszam."
Witam Cię na moim blogu ! Celem prowadzenia tego bloga jest: -podzielenie się z ludźmi moimi przeżyciami, -pokazanie jaki wpływ ma na mnie One Direction, -pokazanie jak radzę sobie z krytyką, nękaniem itd. -podzielenie się z wami moimi opowiadaniami o 1D,
piątek, 29 marca 2013
poniedziałek, 25 marca 2013
Chapter 8 - Powrót i ucieczka
- No to..znaczy...kiedy wrócicie ? - zapytałem.
- Planujemy powrót za 11 dni - powiedział Liam.
- 11 dni...jedenaście długich dni..dobra...dobra..mhm..
- Jeszcze nawet nie wyszliśmy z domu, a Ty już się pytasz kiedy wrócimy...poradzisz sobie - zaśmiał się Niall.
- Nie miej nam za złe - uśmiechnął się Liam.
- Nie no..ależ skąd, to wasz obowiązek. Directioners czekają.
- Cieszę się, że rozumiesz. Będziemy tęsknić - powiedział z szerokim uśmiechem Liam.
Przytuliłem każdego z chłopaków i jeszcze raz z każdym się pożegnałem. Mogłem teraz jechać z nimi, ale ja po prostu nie byłem na to gotowy i chciałem dać sobie trochę czasu na koncertowanie.
Zostałem sam. Sam....Nie miałem pojęcia co robić, więc pierwszego dnia postanowiłem zapoznać się z Londynem. Miałem trochę swoich pieniędzy, więc wcisnąłem je do kieszeni i wyszedłem z domu. Zapisałem sobie w telefonie ulicę na której mieszkam z chłopakami - tak dla pewności. Obszedłem dom dookoła, aby zobaczyć, czy znajdę tam jakiś rower...i znalazłem, aż pięć. Zapewne każdy z chłopaków miał swój. Różowy, niebieski, zielony, czerwony i biały...wezmę zielony. Normalnie, to zadzwoniłbym do któregoś z nich i zapytał o zgodę, ale nie chciałem im przeszkadzać ani dawać znać, że sobie nie radzę. Wsiadłem na rower i..właśnie..co dalej ? Nie znam Londynu. Trudno. Pojadę tam gdzie poniesie mnie intuicja. Pojechałem ścieżką, która prowadziła od domu w stronę ulicy..skręcić w lewo czy w prawo ? Przyjechaliśmy od lewej, a naprawdę długo jechaliśmy przez Londyn, więc..skręcę w lewo. Jechałem prosto przed siebie, a gdy był jakiś zakręt, to skręcałem na zmianę - raz w lewo, raz w prawo. W ten sposób będzie mi łatwiej zapamiętać drogę i wrócić do domu. Po godzinie wyczerpującej jazdy zauważyłem wielkie budynki. Gdy widziałem cel mojej wycieczki, to nie czułem już zmęczenia - przeciwnie, dostałem więcej energii.
Poszedłem do kawiarni, która nazywała się "Stars" - czyli gwiazdy. Zamówiłem pucharek z lodami cytrynowymi, a po zjedzeniu postanowiłem wrócić do domu. Gdy wróciłem była godzina piętnasta. Poszedłem do kuchni, aby wziąć butelkę wody. Położyłem się z nią na kanapie i napiłem się zmęczony po "podróży". Zrobiłem sobie obiad i oglądałem telewizję, a przed osiemnastą poszedłem się wykąpać. Po kąpieli zjadłem przed telewizorem ciemny chleb z miodem i napiłem się mleka.....tak z przyzwyczajenia.
Gdy skończył się film poszedłem do swojego pokoju i włączyłem MP3 z moją ulubioną playlistą, położyłem się do łóżka i zasnąłem w rytmie muzyki. Każdy z tych męczących jedenastu dni wyglądał prawie tak samo...prawie, bo przecież nie mogą być dwa takie same dni, ale jednak był jeden..zresztą opowiem wam.
Cztery dni od momentu kiedy chłopcy wyjechali - jak każdego dnia pojechałem rowerem do kawiarni "Stars" i właśnie wtedy zadzwonił do mnie...Louis ! Wiedziałem, że mają dużo pracy i mogą nie mieć czasu aby zadzwonić, ale jednak nie spodziewałem się TEGO telefonu...
Gdy skończył się film poszedłem do swojego pokoju i włączyłem MP3 z moją ulubioną playlistą, położyłem się do łóżka i zasnąłem w rytmie muzyki. Każdy z tych męczących jedenastu dni wyglądał prawie tak samo...prawie, bo przecież nie mogą być dwa takie same dni, ale jednak był jeden..zresztą opowiem wam.
Cztery dni od momentu kiedy chłopcy wyjechali - jak każdego dnia pojechałem rowerem do kawiarni "Stars" i właśnie wtedy zadzwonił do mnie...Louis ! Wiedziałem, że mają dużo pracy i mogą nie mieć czasu aby zadzwonić, ale jednak nie spodziewałem się TEGO telefonu...
- Hej - powiedział Louis.
- Cześć - odpowiedziałem.
- Jak Ci idzie ? My mamy właśnie czas na chwilę odpoczynku, bo zaraz jedziemy w inne miejsce.
- Całkiem dobrze sobie radzę. Pożyczyłem sobie ten zielony rower, bo strasznie mi się nudziło i postanowiłem, że będę sobie gdzieś jeździł.
- I jak ? Nie zgubiłeś się w Londynie ? Bo wiesz..mieszkamy dość daleko od miasta.
- Spokojnie - zaśmiałem się. Codziennie jeżdżę do kawiarni "Stars" na lody, a później wracam do domu. Mmmm..czyj jest ten zielony rower ?
- Zielony jest mój. Czerwony Nialla, biały Zayna, różowy Harry 'ego i niebieski Liama. Świetnie, to jedna z naszych ulubionych kawiarni !
- Em..co z wami ? W sensie jak u was ?
- Directioners mile nas zaskoczyli ! To wspaniała koncerty - z resztą jak każde, to...może ja dam telefon Harry 'emu.. poczekaj.
(Usłyszałem jak Lou woła Harry 'ego, a po chwili usłyszałem jego głos).
- Cześć Mike ! - powiedział najwyraźniej bardzo ucieszony Harry.
- Cześć - zaśmiałem się.
- Jak tam ? Radzisz sobie ? Tęskniłeś za nami chociaż trochę ? - ze śmiechem zapytał Hazza.
- Tak, tak - zaśmiałem się znowu. Na rowerze jeżdżę sobie do kawiarni..codziennie ! Jak mógłbym nie tęsknić ? Jesteście wspaniali i się do was przywiązałem, a o Tobie to już nie wspomnę "Harooolldzie" - powiedziałem ze śmiechem.
- To świetnie. Kocham Cię.. do usłyszenia..albo do zobaczenia. Musimy już kończyć, bo właśnie mamy jechać dalej i może nie być zasięgu, ale jeśli będzie, to zadzwonimy..
- Dobrze. Też Cię kocham, ucałuj chłopców :p
___________________
KONIEC ROZMOWY
___________________
No i tak to było, ale później już nie dzwonili. Oooo jak ja się cieszę, że oni już dzisiaj będą !!! Idę wziąć szybki prysznic i się przebrać....
Chwilę po piętnastej usłyszałem nadjeżdżające auto i wybiegłem przed dom..TO ONI ! Nareszcie..cieszyłem się jak dziecko z prezentu na komunię. Gdy wysiedli zrobiłem coś..czego później mogłem żałować. Przytuliłem pierwszą osobę jaka wyjdzie z auta, a był to Louis..nie byłoby w tym nic złego - nie dla mnie..
Później Harry 'ego, Liama, Zayna i na końcu Nialla, który nie mógł wyjść, bo..jadł. Weszliśmy do domu. Niall był w szoku, bo utrzymałem porządek taki jaki był przed ich wyjazdem. Dla niego to nie lada osiągnięcie...hmm. Chłopcy zadzwonili po swoich przyjaciół i zrobiliśmy małe przyjęcie. Pojawił się też alkohol i...Harry chyba wypił "troszkę" więcej niż inni. Puściliśmy głośno muzykę i bawiliśmy się...śmialiśmy..
Przed 1:00 goście poszli i wszyscy poszli spać. Jako, że ja i Harry jesteśmy parą, to mamy wiele wspólnych rzeczy..w tym łóżko. Hazza od razu zasnął, a ja nie mogłem spać i zszedłem na dół do salonu. Był tam Louis..
- Eeem, a co Ty tu robisz o tej porze ?
- Nie mogę spać, a Ty ?
- Też...
Louis tak samo jak ja nie wypił zbyt wiele alkoholu i był..trzeźwy. Usiadłem koło niego na kanapie i napiłem się wody ze szklanki, którą zostawiłem tutaj po "przyjęciu". Patrzyłem Louisowi w oczy i nagle szybko odwróciłem głowę. Bałem się, że coś sobie pomyśli, więc zapytałem:
- Jak układa Ci się w związkach ? Masz..kogoś ?
- Miałem Eleanor, ale musieliśmy zakończyć nasz związek, bo ona nie była w stanie żyć w ciągłym stresie i bólu jakiego musiała doświadczać przez anty-fanów. Ale..rozstaliśmy się w miłości. W jego oczach błysnęły łzy. Przytuliłem go i powiedziałem:
- Jeśli oboje się nadal kochacie, to związek nie ma znaczenia. Liczą się uczucia, bo to uczucia nadają życiu sens.
Louis dotknął moją rękę i powiedział cicho: "Dziękuję". Uśmiechnąłem się do niego, gdy nagle usłyszałem, że ktoś schodzi po schodach..to Harry. Chciałem mu coś powiedzieć, ale on odezwał się pierwszy.
-JA ZAWSZE WIEDZIAŁEM, ŻE WOLISZ JEGO ! TO SOBIE Z NIM BĄDŹ. LOUIS TY..ZDRAJCO..PARSZYWY GNOJKU ! JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ ?! NIE UMIEM POJĄĆ JAK MOGŁEŚ MI GO ODEBRAĆ ! OBOJE JESTEŚCIE NIKIM...NIKIM, ROZUMIECIE ?!
- Przestań opowiadać bzdury Harry ! Dobrze wiesz, że to nie jest prawda ! Za dużo wypiłeś..zrozum TO !
- TO JEST PRAWDA ! BOISZ SIĘ JEJ..CO ? BOISZ SIĘ PRAWDY ! CHCESZ ZAŁAGODZIĆ BÓL PO ELEANOR ODBIERAJĄC MI MIKE 'A ? NIENAWIDZĘ CIĘ. (Teraz Harry spojrzał na mnie). I NIE WIEM JAK TY MOGŁEŚ..JAK MOGŁEŚ DOPUŚCIĆ SIĘ CZEGOŚ TAKIEGO !!! CIEBIE TEŻ NIENAWIDZĘ..ODEJDŹ !
Wiedziałem, że Harry nie wie co mówi, ale głęboko mnie to raniło.
- Harry, ale Ty nic nie rozumiesz..to nie jest tak ! Jak mogłeś w ogóle tak pomyśleć ? - powiedziałem ze łzami w oczach, ale starając się zachować odpowiedni ton głosu.
- POWIEDZIAŁEM JUŻ. ODEJDŹ !
Na dół zeszli już wszyscy, a Louis nie był w stanie wypowiedzieć ani słowa..ja też, więc spełniłem jego prośbę. Podbiegłem do drzwi i zacząłem biec. Biec nie wiedząc gdzie..byle jak najdalej. Łzy dawały mi satysfakcję, więc nie mogłem ich zatrzymać. Usłyszałem jak Zayn drze się na Harry 'ego, a gdy się obróciłem zauważyłem, że jakieś dwie postacie wybiegają za mną z domu. Biegłem już dziesięć minut, a oni (ktokolwiek to był) nie przestawali biec za mną, gdy nagle zauważyłem rażące światło i wiedziałem, że jest już za późno.
(TRZASK!)
W Mike 'a uderzył samochód osobowy, a ktoś krzyknął "NIE!". Tymi osobami okazali się być Louis i Liam, ale Mike nie mógł o tym wiedzieć, bo był nieprzytomny.
- Całkiem dobrze sobie radzę. Pożyczyłem sobie ten zielony rower, bo strasznie mi się nudziło i postanowiłem, że będę sobie gdzieś jeździł.
- I jak ? Nie zgubiłeś się w Londynie ? Bo wiesz..mieszkamy dość daleko od miasta.
- Spokojnie - zaśmiałem się. Codziennie jeżdżę do kawiarni "Stars" na lody, a później wracam do domu. Mmmm..czyj jest ten zielony rower ?
- Zielony jest mój. Czerwony Nialla, biały Zayna, różowy Harry 'ego i niebieski Liama. Świetnie, to jedna z naszych ulubionych kawiarni !
- Em..co z wami ? W sensie jak u was ?
- Directioners mile nas zaskoczyli ! To wspaniała koncerty - z resztą jak każde, to...może ja dam telefon Harry 'emu.. poczekaj.
(Usłyszałem jak Lou woła Harry 'ego, a po chwili usłyszałem jego głos).
- Cześć Mike ! - powiedział najwyraźniej bardzo ucieszony Harry.
- Cześć - zaśmiałem się.
- Jak tam ? Radzisz sobie ? Tęskniłeś za nami chociaż trochę ? - ze śmiechem zapytał Hazza.
- Tak, tak - zaśmiałem się znowu. Na rowerze jeżdżę sobie do kawiarni..codziennie ! Jak mógłbym nie tęsknić ? Jesteście wspaniali i się do was przywiązałem, a o Tobie to już nie wspomnę "Harooolldzie" - powiedziałem ze śmiechem.
- To świetnie. Kocham Cię.. do usłyszenia..albo do zobaczenia. Musimy już kończyć, bo właśnie mamy jechać dalej i może nie być zasięgu, ale jeśli będzie, to zadzwonimy..
- Dobrze. Też Cię kocham, ucałuj chłopców :p
___________________
KONIEC ROZMOWY
___________________
No i tak to było, ale później już nie dzwonili. Oooo jak ja się cieszę, że oni już dzisiaj będą !!! Idę wziąć szybki prysznic i się przebrać....
Chwilę po piętnastej usłyszałem nadjeżdżające auto i wybiegłem przed dom..TO ONI ! Nareszcie..cieszyłem się jak dziecko z prezentu na komunię. Gdy wysiedli zrobiłem coś..czego później mogłem żałować. Przytuliłem pierwszą osobę jaka wyjdzie z auta, a był to Louis..nie byłoby w tym nic złego - nie dla mnie..
Później Harry 'ego, Liama, Zayna i na końcu Nialla, który nie mógł wyjść, bo..jadł. Weszliśmy do domu. Niall był w szoku, bo utrzymałem porządek taki jaki był przed ich wyjazdem. Dla niego to nie lada osiągnięcie...hmm. Chłopcy zadzwonili po swoich przyjaciół i zrobiliśmy małe przyjęcie. Pojawił się też alkohol i...Harry chyba wypił "troszkę" więcej niż inni. Puściliśmy głośno muzykę i bawiliśmy się...śmialiśmy..
Przed 1:00 goście poszli i wszyscy poszli spać. Jako, że ja i Harry jesteśmy parą, to mamy wiele wspólnych rzeczy..w tym łóżko. Hazza od razu zasnął, a ja nie mogłem spać i zszedłem na dół do salonu. Był tam Louis..
- Eeem, a co Ty tu robisz o tej porze ?
- Nie mogę spać, a Ty ?
- Też...
Louis tak samo jak ja nie wypił zbyt wiele alkoholu i był..trzeźwy. Usiadłem koło niego na kanapie i napiłem się wody ze szklanki, którą zostawiłem tutaj po "przyjęciu". Patrzyłem Louisowi w oczy i nagle szybko odwróciłem głowę. Bałem się, że coś sobie pomyśli, więc zapytałem:
- Jak układa Ci się w związkach ? Masz..kogoś ?
- Miałem Eleanor, ale musieliśmy zakończyć nasz związek, bo ona nie była w stanie żyć w ciągłym stresie i bólu jakiego musiała doświadczać przez anty-fanów. Ale..rozstaliśmy się w miłości. W jego oczach błysnęły łzy. Przytuliłem go i powiedziałem:
- Jeśli oboje się nadal kochacie, to związek nie ma znaczenia. Liczą się uczucia, bo to uczucia nadają życiu sens.
Louis dotknął moją rękę i powiedział cicho: "Dziękuję". Uśmiechnąłem się do niego, gdy nagle usłyszałem, że ktoś schodzi po schodach..to Harry. Chciałem mu coś powiedzieć, ale on odezwał się pierwszy.
-JA ZAWSZE WIEDZIAŁEM, ŻE WOLISZ JEGO ! TO SOBIE Z NIM BĄDŹ. LOUIS TY..ZDRAJCO..PARSZYWY GNOJKU ! JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ ?! NIE UMIEM POJĄĆ JAK MOGŁEŚ MI GO ODEBRAĆ ! OBOJE JESTEŚCIE NIKIM...NIKIM, ROZUMIECIE ?!
- Przestań opowiadać bzdury Harry ! Dobrze wiesz, że to nie jest prawda ! Za dużo wypiłeś..zrozum TO !
- TO JEST PRAWDA ! BOISZ SIĘ JEJ..CO ? BOISZ SIĘ PRAWDY ! CHCESZ ZAŁAGODZIĆ BÓL PO ELEANOR ODBIERAJĄC MI MIKE 'A ? NIENAWIDZĘ CIĘ. (Teraz Harry spojrzał na mnie). I NIE WIEM JAK TY MOGŁEŚ..JAK MOGŁEŚ DOPUŚCIĆ SIĘ CZEGOŚ TAKIEGO !!! CIEBIE TEŻ NIENAWIDZĘ..ODEJDŹ !
Wiedziałem, że Harry nie wie co mówi, ale głęboko mnie to raniło.
- Harry, ale Ty nic nie rozumiesz..to nie jest tak ! Jak mogłeś w ogóle tak pomyśleć ? - powiedziałem ze łzami w oczach, ale starając się zachować odpowiedni ton głosu.
- POWIEDZIAŁEM JUŻ. ODEJDŹ !
Na dół zeszli już wszyscy, a Louis nie był w stanie wypowiedzieć ani słowa..ja też, więc spełniłem jego prośbę. Podbiegłem do drzwi i zacząłem biec. Biec nie wiedząc gdzie..byle jak najdalej. Łzy dawały mi satysfakcję, więc nie mogłem ich zatrzymać. Usłyszałem jak Zayn drze się na Harry 'ego, a gdy się obróciłem zauważyłem, że jakieś dwie postacie wybiegają za mną z domu. Biegłem już dziesięć minut, a oni (ktokolwiek to był) nie przestawali biec za mną, gdy nagle zauważyłem rażące światło i wiedziałem, że jest już za późno.
(TRZASK!)
W Mike 'a uderzył samochód osobowy, a ktoś krzyknął "NIE!". Tymi osobami okazali się być Louis i Liam, ale Mike nie mógł o tym wiedzieć, bo był nieprzytomny.
sobota, 16 marca 2013
Chapter 7 - Odliczanie czas zacząć (CZĘŚĆ 3)
Niall zaparkował przed sklepem muzycznym i powiedział, że jesteśmy na miejscu. Chciał, abyśmy mogli swobodnie porozmawiać i posłuchać muzyki. Chodziliśmy między różnymi półkami i w między czasie rozmawialiśmy. Zatrzymaliśmy się między kategorią "Rap" i "Pop". Włączyłem playlistę Nicki Minaj i nałożyłem słuchawki, a Niall podłączył słuchawki do tej samej stacyjki co ja. Gdy zorientował się kto to śpiewa zrzucił słuchawki i się przeraził, powiedział: "Ja..ja bo-bo-ję się tej ko-ko-bie-t-ty". Nieco się zaśmiałem, a gdy zauważyłem, że blondyn usiadł na kanapie - podszedłem i usiadłem obok niego. Rozmawialiśmy o koncertach, Directioners i sławie chłopaków. Czułem, że ON już nie wie o czym mówić, więc zapytałem:
-Może pokażesz mi jakich artystów słuchasz ?
-Może pokażesz mi jakich artystów słuchasz ?
-Tak..jasne.
Gdy Niall skończył prezentować swoje ulubione zespoły i wokalistów dowiedziałem się, że słucha m.in.: Kings of Leon. Oczywiste było dla mnie, że jego idol to Justin Bieber, więc nie zdziwiłem, gdy usłyszałem "Die in your arms".
Gdy wracaliśmy do domu wymienialiśmy się swoją opinią na temat różnych zespołów i wpadłem na pewien pomysł.
-Nialler ?
-Tak ?
-Mam pomysł. Włączę Ci jakąś polską piosenkę, a Ty powiesz co sądzisz o głosie wokalisty/ki, ok ?
-Mam pomysł. Włączę Ci jakąś polską piosenkę, a Ty powiesz co sądzisz o głosie wokalisty/ki, ok ?
-Czemu nie ? - uśmiechnął się Niall.
Szybko myślałem jaki głos i jaka polska piosenka jest bardzo dobra, bo nie chciałem, aby uznano mój kraj za pozbawiony dobrych głosów - mimo, że nie jestem patriotą. Pierwsze co przyszło mi do głosy, to Ewa Farna - Cicho...włączyłem, a gdy piosenka się skończyła Niall powiedział:
-WOW.
Uśmiechnąłem się.
WIECZÓR
WIECZÓR
Poszedłem do Harry'ego. Chciałem spędzić z nim trochę czasu zanim chłopcy będą musieli wyruszyć na koncerty. Harry prosił, abym został w pokoju i chwilę na niego poczekał. Wrócił po chwili niosąc dwie łyżki i duży (750ml) kubek z lodami i płytę z jakimś filmem. Jedliśmy lody i oglądaliśmy film - komedię romantyczną. Gdy film dobiegał końca, a kubek po lodach był już pusty..przytuliłem mocno Harry'ego. Chwilę później, gdy film już się skończył ekran zgasł i nastał mrok. Harry dotknął moje policzki, a ja mimo tego, że było ciemno czułem na sobie jego wzrok..pocałowałem go w policzek, który udało mi się znaleźć.
................................................................................
Zaczęliśmy całować się w usta..nie były to zwykłe pocałunki..czułem, że to coś wyjątkowego i wiedziałem, że dla Harry'ego też. Zasnąłem u jego boku...
________________________________________
Rano Harry sprawiał wrażenie jakby miał kiepski humor. Powiedział mi, że muszą za 10min. już jechać. Powiedział, że nie mam się do niczego ograniczać, a pieniądze są schowane na stole w ostatnim pokoju na górze. Zszedłem na dół, aby przytulić każdego z chłopaków i pożegnać się z nimi..trochę ciężko było mi się z nimi teraz rozstać..mimo że nie na zbyt długo.
piątek, 8 marca 2013
Wena z nudów na matematyce.
Pierwsze:
Co wspólnego mają charakter i dojrzałość ? To, że WSPANIAŁY charakter buduje się na dojrzałości, więc możemy powiedzieć, że jedno nie istniałoby bez drugiego...
Drugie:
Czasami traktujemy pewnych ludzi i niektóre sprawy jak powietrze. Wiemy, że jest dla nas niezbędne do życia, ale nie przywiązujemy do niego większej uwagi...jakby nie istniało. Strata pewnych ludzi może sprawić, że życie jest dla nas jak bez powietrza - zabija nas od środka. Natomiast brak takich ludzi, to uczucie duszenia się, bo smutek chce z nas wyjść, ale czasami boimy się go okazać. Nie tylko powietrza używamy do oddychania..oddychamy przyjaciółmi i uczuciami.
To tyle :D Ja oddycham powietrzem i Directioners...i 1D :)
Co wspólnego mają charakter i dojrzałość ? To, że WSPANIAŁY charakter buduje się na dojrzałości, więc możemy powiedzieć, że jedno nie istniałoby bez drugiego...
Drugie:
Czasami traktujemy pewnych ludzi i niektóre sprawy jak powietrze. Wiemy, że jest dla nas niezbędne do życia, ale nie przywiązujemy do niego większej uwagi...jakby nie istniało. Strata pewnych ludzi może sprawić, że życie jest dla nas jak bez powietrza - zabija nas od środka. Natomiast brak takich ludzi, to uczucie duszenia się, bo smutek chce z nas wyjść, ale czasami boimy się go okazać. Nie tylko powietrza używamy do oddychania..oddychamy przyjaciółmi i uczuciami.
To tyle :D Ja oddycham powietrzem i Directioners...i 1D :)
niedziela, 3 marca 2013
Chapter 7 - Odliczanie czas zacząć (CZĘŚĆ 2)
NASTĘPNY DZIEŃ - 11:20
Siedziałem w salonie, piłem herbatę i słuchałem radia. Na dół właśnie zszedł w samej bieliźnie Louis, który powiedział:
-Cześć.
-Cześć.
-Ty już tutaj ?
-No tak, ale myślałem, że nie wstanę jako pierwszy.
-A-aha.
-No to jedz śniadanie i rusz ten swój tyłeczek, bo idziemy dzisiaj na spacer.
-Czekałem na ten spacer całą noc - odpowiedział z uśmiechem.
Pół godziny później wychodziłem z Louisem z domu. Poszliśmy do parku i wolnym krokiem chodziliśmy różnymi ścieżkami. Rozmowa z nim była cudowna.
-Mike, co sądzisz o nas patrząc na nas..inaczej ? - zapytał Louis.
-Inaczej ? Ale w jakim sensie ?
-Nie jako fan, ale nasz przyjaciel i chłopak Harry'ego...
-Ou... Właściwie, to cieszę się, bo jako fan postrzegałem was zupełnie tak samo jak teraz. Nie udajecie kogoś kim nie jesteście, a to, że poznałem was bliżej, to tylko...tylko wielki plus.
-Plus ?
-Tak, bo poznałem wasz charakter dokładniej i już wiem, że dobrze wybrałem idola w tym zespole i nie myliłem się co do was.
-Harry naprawdę ma szczęście. Najpierw był Twoim idolem, a teraz jest chłopakiem. Trafił na świetną osobę, która będzie mu bliska i go zrozumie...będzie go kochać...
-Ale to nie on był moim idolem. To Ty nim byłeś...no i nadal jesteś. Zawsze Ciebie ceniłem najbardziej - uśmiechnąłem się.
-Mmmm....Więc to z Harrym, to takie "true love story" ?
-Taaak.
-Taaak.
Chodziliśmy tak przez park jeszcze dwadzieścia minut trzymając się za ręce - jako przyjaciele..najlepsi przyjaciele.
Gdy wróciliśmy do domu była 13:27 i wszyscy (prawie) byli już na dole. Louis poszedł na górę, a ja podszedłem do Harry'ego i pocałowałem go w usta. Po chwili zapytałem:
-Gdzie Niall ?
-Jest w łazience. Wiesz już, że za chwilę gdzieś z nim pojedziesz ?
-Nie wiedziałem, ale..cieszę się.
-Jak było z całą resztą chłopaków ? - zapytał Harry.
-Ano...świetnie. Pokochałem ich jak braci - odpowiedziałem.
-Więc..dobrze - odpowiedział i krótko uśmiechnął się Harry.
Hazza budził we mnie wiele obaw. Bałem się, że on..że jest zakłopotany tą całą sytuacją...czułem się.."niepewnie". Ktoś złapał mnie za ramię. Odwróciłem się i powiedziałem:
-Nialler ! Słyszałem, że chcesz się gdzieś ze mną wybrać ! To jak, jedziemy ?
-Jasne ! (zaśmiał się) Jedźmy...
Byłem podekscytowany, bo Niall nie powiedział gdzie zamierza się wybrać. Wolałem nie pytać, bo chciałem mieć niespodziankę...
I znowu nie dotrzymałem słowa. Nawet nie skończyłem pisać tego rozdziału :C Mam zbyt mało czasu, ale wybaczycie mi ?
-Gdzie Niall ?
-Jest w łazience. Wiesz już, że za chwilę gdzieś z nim pojedziesz ?
-Nie wiedziałem, ale..cieszę się.
-Jak było z całą resztą chłopaków ? - zapytał Harry.
-Ano...świetnie. Pokochałem ich jak braci - odpowiedziałem.
-Więc..dobrze - odpowiedział i krótko uśmiechnął się Harry.
Hazza budził we mnie wiele obaw. Bałem się, że on..że jest zakłopotany tą całą sytuacją...czułem się.."niepewnie". Ktoś złapał mnie za ramię. Odwróciłem się i powiedziałem:
-Nialler ! Słyszałem, że chcesz się gdzieś ze mną wybrać ! To jak, jedziemy ?
-Jasne ! (zaśmiał się) Jedźmy...
Byłem podekscytowany, bo Niall nie powiedział gdzie zamierza się wybrać. Wolałem nie pytać, bo chciałem mieć niespodziankę...
I znowu nie dotrzymałem słowa. Nawet nie skończyłem pisać tego rozdziału :C Mam zbyt mało czasu, ale wybaczycie mi ?
Subskrybuj:
Posty (Atom)