Translate

poniedziałek, 25 marca 2013

Chapter 8 - Powrót i ucieczka

- No to..znaczy...kiedy wrócicie ? - zapytałem.
- Planujemy powrót za 11 dni - powiedział Liam.
- 11 dni...jedenaście długich dni..dobra...dobra..mhm.. 
- Jeszcze nawet nie wyszliśmy z domu, a Ty już się pytasz kiedy wrócimy...poradzisz sobie - zaśmiał się Niall.
- Nie miej nam za złe - uśmiechnął się Liam.
- Nie no..ależ skąd, to wasz obowiązek. Directioners czekają.
- Cieszę się, że rozumiesz. Będziemy tęsknić - powiedział z szerokim uśmiechem Liam.

Przytuliłem każdego z chłopaków i jeszcze raz z każdym się pożegnałem. Mogłem teraz jechać z nimi, ale ja po prostu nie byłem na to gotowy i chciałem dać sobie trochę czasu na koncertowanie.
 Zostałem sam. Sam....Nie miałem pojęcia co robić, więc pierwszego dnia postanowiłem zapoznać się z Londynem. Miałem trochę swoich pieniędzy, więc wcisnąłem je do kieszeni i wyszedłem z domu. Zapisałem sobie w telefonie ulicę na której mieszkam z chłopakami - tak dla pewności. Obszedłem dom dookoła, aby zobaczyć, czy znajdę tam jakiś rower...i znalazłem, aż pięć. Zapewne każdy z chłopaków miał swój. Różowy, niebieski, zielony, czerwony i biały...wezmę zielony. Normalnie, to zadzwoniłbym do któregoś z nich i zapytał o zgodę, ale nie chciałem im przeszkadzać ani dawać znać, że sobie nie radzę. Wsiadłem na rower i..właśnie..co dalej ? Nie znam Londynu. Trudno. Pojadę tam gdzie poniesie mnie intuicja. Pojechałem  ścieżką, która prowadziła od domu w stronę ulicy..skręcić w lewo czy w prawo ? Przyjechaliśmy od lewej, a naprawdę długo jechaliśmy przez Londyn, więc..skręcę w lewo. Jechałem prosto przed siebie, a gdy był jakiś zakręt, to skręcałem na zmianę - raz w lewo, raz w prawo. W ten sposób będzie mi łatwiej zapamiętać drogę i wrócić do domu. Po godzinie wyczerpującej jazdy zauważyłem wielkie budynki. Gdy widziałem cel mojej wycieczki, to nie czułem już zmęczenia - przeciwnie, dostałem więcej energii. 
 Poszedłem do kawiarni, która nazywała się "Stars" - czyli gwiazdy. Zamówiłem pucharek z lodami cytrynowymi, a po zjedzeniu postanowiłem wrócić do domu. Gdy wróciłem była godzina piętnasta. Poszedłem do kuchni, aby wziąć butelkę wody. Położyłem się z nią na kanapie i napiłem się zmęczony po "podróży". Zrobiłem sobie obiad i oglądałem telewizję, a przed osiemnastą poszedłem się wykąpać. Po kąpieli zjadłem przed telewizorem ciemny chleb z miodem i napiłem się mleka.....tak z przyzwyczajenia.
 Gdy skończył się film poszedłem do swojego pokoju i włączyłem MP3 z moją ulubioną playlistą, położyłem się do łóżka i zasnąłem w rytmie muzyki. Każdy z tych męczących jedenastu dni wyglądał prawie tak samo...prawie, bo przecież nie mogą być dwa takie same dni, ale jednak był jeden..zresztą opowiem wam.
 Cztery dni od momentu kiedy chłopcy wyjechali - jak każdego dnia pojechałem rowerem do kawiarni "Stars" i właśnie wtedy zadzwonił do mnie...Louis ! Wiedziałem, że mają dużo pracy i mogą nie mieć czasu aby zadzwonić, ale jednak nie spodziewałem się TEGO telefonu... 
- Hej - powiedział Louis.
- Cześć - odpowiedziałem. 
- Jak Ci idzie ? My mamy właśnie czas na chwilę odpoczynku, bo zaraz jedziemy w inne miejsce.
- Całkiem dobrze sobie radzę. Pożyczyłem sobie ten zielony rower, bo strasznie mi się nudziło i postanowiłem, że będę sobie gdzieś jeździł.
- I jak ? Nie zgubiłeś się w Londynie ? Bo wiesz..mieszkamy dość daleko od miasta.
- Spokojnie - zaśmiałem się. Codziennie jeżdżę do kawiarni "Stars" na lody, a później wracam do domu. Mmmm..czyj jest ten zielony rower ?
- Zielony jest mój. Czerwony Nialla, biały Zayna, różowy Harry 'ego i niebieski Liama. Świetnie, to jedna z naszych ulubionych kawiarni !
- Em..co z wami ? W sensie jak u was ?
- Directioners mile nas zaskoczyli ! To wspaniała koncerty - z resztą jak każde, to...może ja dam telefon Harry 'emu.. poczekaj.

(Usłyszałem jak Lou woła Harry 'ego, a po chwili usłyszałem jego głos).

- Cześć Mike ! - powiedział najwyraźniej bardzo ucieszony Harry.
- Cześć - zaśmiałem się.
- Jak tam ? Radzisz sobie ? Tęskniłeś za nami chociaż trochę ? - ze śmiechem zapytał Hazza.
- Tak, tak - zaśmiałem się znowu. Na rowerze jeżdżę sobie do kawiarni..codziennie ! Jak mógłbym nie tęsknić ? Jesteście wspaniali i się do was przywiązałem, a o Tobie to już nie wspomnę "Harooolldzie" - powiedziałem ze śmiechem.
- To świetnie. Kocham Cię.. do usłyszenia..albo do zobaczenia. Musimy już kończyć, bo właśnie mamy jechać dalej i może nie być zasięgu, ale jeśli będzie, to zadzwonimy..
- Dobrze. Też Cię kocham, ucałuj chłopców :p
___________________
KONIEC ROZMOWY
___________________

No i tak to było, ale później już nie dzwonili. Oooo jak ja się cieszę, że oni już dzisiaj będą !!! Idę wziąć szybki prysznic i się przebrać....

Chwilę po piętnastej usłyszałem nadjeżdżające auto i wybiegłem przed dom..TO ONI ! Nareszcie..cieszyłem się jak dziecko z prezentu na komunię. Gdy wysiedli zrobiłem coś..czego później mogłem żałować. Przytuliłem pierwszą osobę jaka wyjdzie z auta, a był to Louis..nie byłoby w tym nic złego - nie dla mnie..
Później Harry 'ego, Liama, Zayna i na końcu Nialla, który nie mógł wyjść, bo..jadł. Weszliśmy do domu. Niall był w szoku, bo utrzymałem porządek taki jaki był przed ich wyjazdem. Dla niego to nie lada osiągnięcie...hmm. Chłopcy zadzwonili po swoich przyjaciół i zrobiliśmy małe przyjęcie. Pojawił się też alkohol i...Harry chyba wypił "troszkę" więcej niż inni. Puściliśmy głośno muzykę i bawiliśmy się...śmialiśmy..
Przed 1:00 goście poszli i wszyscy poszli spać. Jako, że ja i Harry jesteśmy parą, to mamy wiele wspólnych rzeczy..w tym łóżko. Hazza od razu zasnął, a ja nie mogłem spać i zszedłem na dół do salonu. Był tam Louis..
- Eeem, a co Ty tu robisz o tej porze ?
- Nie mogę spać, a Ty ?
- Też...
Louis tak samo jak ja nie wypił zbyt wiele alkoholu i był..trzeźwy. Usiadłem koło niego na kanapie i napiłem się wody ze szklanki, którą zostawiłem tutaj po "przyjęciu". Patrzyłem Louisowi w oczy i nagle szybko odwróciłem głowę. Bałem się, że coś sobie pomyśli, więc zapytałem:
- Jak układa Ci się w związkach ? Masz..kogoś ?
- Miałem Eleanor, ale musieliśmy zakończyć nasz związek,  bo ona nie była w stanie żyć w ciągłym stresie i bólu jakiego musiała doświadczać przez anty-fanów. Ale..rozstaliśmy się w miłości. W jego oczach błysnęły łzy. Przytuliłem go i powiedziałem:
- Jeśli oboje się nadal kochacie, to związek nie ma znaczenia. Liczą się uczucia, bo to uczucia nadają życiu sens.
Louis dotknął moją rękę i powiedział cicho: "Dziękuję". Uśmiechnąłem się do niego, gdy nagle usłyszałem, że ktoś schodzi po schodach..to Harry. Chciałem mu coś powiedzieć, ale on odezwał się pierwszy.
-JA ZAWSZE WIEDZIAŁEM, ŻE WOLISZ JEGO ! TO SOBIE Z NIM BĄDŹ. LOUIS TY..ZDRAJCO..PARSZYWY GNOJKU ! JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ ?! NIE UMIEM POJĄĆ JAK MOGŁEŚ MI GO ODEBRAĆ ! OBOJE JESTEŚCIE NIKIM...NIKIM, ROZUMIECIE ?!
- Przestań opowiadać bzdury Harry ! Dobrze wiesz, że to nie jest prawda ! Za dużo wypiłeś..zrozum TO !
- TO JEST PRAWDA ! BOISZ SIĘ JEJ..CO ? BOISZ SIĘ PRAWDY ! CHCESZ ZAŁAGODZIĆ BÓL PO ELEANOR ODBIERAJĄC MI MIKE 'A ? NIENAWIDZĘ CIĘ. (Teraz Harry spojrzał na mnie).  I NIE WIEM JAK TY MOGŁEŚ..JAK MOGŁEŚ DOPUŚCIĆ SIĘ CZEGOŚ TAKIEGO !!! CIEBIE TEŻ NIENAWIDZĘ..ODEJDŹ !
Wiedziałem, że Harry nie wie co mówi, ale głęboko mnie to raniło.
- Harry, ale Ty nic nie rozumiesz..to nie jest tak ! Jak mogłeś w ogóle tak pomyśleć ? - powiedziałem ze łzami w oczach, ale starając się zachować odpowiedni ton głosu.
- POWIEDZIAŁEM JUŻ. ODEJDŹ !
Na dół zeszli już wszyscy, a Louis nie był w stanie wypowiedzieć ani słowa..ja też, więc spełniłem jego prośbę. Podbiegłem do drzwi i zacząłem biec. Biec nie wiedząc gdzie..byle jak najdalej. Łzy dawały mi satysfakcję, więc nie mogłem ich zatrzymać. Usłyszałem jak Zayn drze się na Harry 'ego, a gdy się obróciłem zauważyłem, że jakieś dwie postacie wybiegają za mną z domu. Biegłem już dziesięć minut, a oni (ktokolwiek to był) nie przestawali biec za mną, gdy nagle zauważyłem rażące światło i wiedziałem, że jest już za późno.

(TRZASK!)

  W Mike 'a uderzył samochód osobowy, a ktoś krzyknął "NIE!". Tymi osobami okazali się być Louis i Liam, ale Mike nie mógł o tym wiedzieć, bo był nieprzytomny.


11 komentarzy:

  1. O fuck ;ooo What is it? Co to jest? Gdzie jest dalsza część? ;o Genialneee <3 *.* Teraz czekam na następną część ;3 Tylko nie masz zabijać Mike'a kumasz? Bo ci nie darujee :DD <3 Genialne xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow! Ten rozdział jest wyczapisty i taki omnomnomnomno :3 fajnie że coś zaczęło się dziać i mam nadzieję że Mike się nie rozstanie z Harry'm :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Oh my God ! I love..love, love it ! I wish you all the best and great career. Directioners from GB love u ! Remember about us :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialne!!!! Bardzo ciekawy rozdział,tylko nie zabijaj Mike'a ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny rozdział ale uratuj go

    OdpowiedzUsuń
  6. gej.........................gej.......................gej.....................gej...................gej...........gej z ciebie .............gej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aha ? :D Fajnie, ale nie wiedziałem, a wątpię, że anonim powie mi prawdę o mnie :))

      Usuń
  7. WOOOOW mocny jest ten rozdział! Jest wspaniały! *,* niezły zwrot akcij niespodziewałam sie takiej sytuacji ale BARDZO mi sie podoba ten rozdział (zresztą jak cały blok :3 ).
    Jakby to moja pani polonistka powiedziała "masz lekkość piura" :>
    Pisz dalej bo piszesz genialnie!!!!!!! *.* :* :)))))))

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny rozdział! wciągająco piszesz Michał! ale zresztą to już wiesz! :*
    zapraszam do mnie na www.dontbesillybitch.blogspot.com < 3333
    x

    OdpowiedzUsuń
  9. No w czas ;3 nie uśmiercaj michałka xoxo czeeekam na nastepny : 3 a rozdział krótki ale jak zwykle cudny ;)

    OdpowiedzUsuń