Translate

niedziela, 10 lutego 2013

CHAPTER 4 - Trudne decyzje CZĘŚĆ 2

Zniosłem na dół torbę podróżną. Poszedłem do ogrodu i usiadłem na ławce. Postanowiłem, że chcę poczekać na mamę tutaj, na świeżym powietrzu.
5 minut później przyszła mama i zapytała:
-No więc, co chcesz mi powiedzieć ?
-Chodzi o to, że...chciałbym zacząć od tego, abyś wysłuchała mnie do końca i nie przerwała mi nawet na moment dopóki nie skończę mówić, dobrze ?
-No dobrze - odpowiedziała nieco przerażona.
-Więc tak: Od dwóch lata miałem podejrzenia co do mojej orientacji seksualnej. Potwierdziły się one i...jestem BIseksualny. Tak wiem, to jeszcze nic nie tłumaczy, ale chodzi mi o to...że ja się zakochałem w pewnym chłopaku..i..on odwzajemnia moje uczucia. Wiem, że jest dobry i chciałbym z nim wyjechać...wyjechać do Londynu. Pragnę tego jak niczego innego...nie wiedziałem, że ktoś taki jak ON może mnie pokochać. Jeśli z nim teraz nie będę...umrę z rozpaczy. Proszę, zrozum.

Mama była w wielkim szoku -zamarła-. Ale po chwili odpowiedziała przez zaciśnięte zęby:
-Ty...chyba..nie..mówisz..poważnie..
-Mamo, to prawda, zależy mi na twoim zdaniu na ten temat, bo cię kocham, ale niezależnie od tego co powiesz...ja i tak wyjadę - odpowiedziałem.
-Ja...ale...przecież...KIM - ON - Jest ?!
-Poznałem go dzięki tobie...pewnego dnia w telewizji leciała piosenka, którą zaczęłaś śpiewać..Chodzi o Harry' ego Styles' a...
-Mike - zaczęła drżącym głosem mama - możesz z nim wyjechać, ale wiedz, że ja...już nie mam syna.
(Łzy ściekły po jej policzku)
-Aaa...ale mamo ! Proszę...nie - odpowiedziałem pełen smutku.
-Jeśli go kochasz, a w dodatku jesteś...jesteś...jesteś BI (powiedziała z obrzydzeniem), to nie mów do mnie mamo, bo ja nie mam syna...żegnaj - powiedziała zalana łzami i odeszła.

Zostałem sam...sam. Nie wiedziałem co o tym myśleć...moja rodzina...moja rodzina...moja "mama". Miłość jest silniejsza ? Zacząłem płakać..płakać nie wstydzą się tego. Nie wiedziałem nawet co czuję. Pustkę, strach i smutek ? Możliwe, ale nie wiem. Będę płakał...będę ! Bo jedyna osoba w moim życiu, ta która mi je dała i kochała mnie zawsze, zawsze...i przytuliła mnie, gdy było mi źle...dla mnie..już UMARŁA, a ja dla niej też. Dlaczego ? Dlaczego ona nie zaakceptowała mojej decyzji ? Tak trudnej dla mnie decyzji, a zapewne nie pierwszej ? DLACZEGO ZAWSZE JA ??!!!!
Siedziałem na ławce pogrążony w smutku i głębokiej rozpaczy nieustannie płacząc i walcząc ze swoim umysłem...Myślałem, że umrę.
 Gdy nastała godzina 10:30 wstałem i poszedłem do miejsca w którym mieszkałem prawie 19 lat, aby umyć twarz i przejrzeć się ostatni...ostatni raz i pomyśleć patrząc w swoje oczy. Krzyknąłem w myślach: "dość!". a następnie udałem się do pokoju Emily aby powiedzieć jej zapewne  ostatnie słowa jakie ode mnie usłyszy: "Kocham Cię i pragnę..pragnę Ci podziękować...podziękować za to...że nadałaś sens mojemu życiu, ale już prawdopodobnie...nigdy...nigdy się nie zobaczymy". Przytuliłem ją drżąc z rozpaczy i bólu, ale próbowałem się opanować...więc pobiegłem szybko po torbę podróżną i wybiegłem z domu zalany łzami...pobiegłem..do Harry'ego.

5 komentarzy: