Usiadł koło mnie i chwycił mnie za rękę. Nie spojrzałem na niego lecz patrzyłem na nasze dłonie. Wpatrywałem się dość długo i...znowu, znowu zaczęły płynąć łzy. Usłyszałem jednak, że nie tylko ja płaczę...Harry powiedział przez łzy: "Wiem, że jeśli kochasz mnie tak szczerze jak ja ciebie, to żadne słowa upokarzające i sprzeciwiające się nam nie będą istnieć". Podniosłem głowę, spojrzałem na niego...i przytuliłem go teraz płacząc już ze szczęścia. Weszli pozostali chłopcy z 1D, ale gdy Louis zauważył o co chodzi, to zaciągnął chłopaków do kuchni. Po chwili uspokoiłem się i ja i Harry. Wytarłem łzy i poszedłem do łazienki, a Hazza do kuchni.
MIKE
Jak na hotel...to bosko. Mają numerek 7, a w nim: Dwa pokoje, łazienka, kuchnia, mały przedpokoik i pokój którego całą powierzchnię zajmowało wielkie łóżko. Tyle wiem z tego, co widziałem. Odkręciłem kurek z zimną wodą i obmyłem twarz..znowu. Oparłem się o umywalkę i zacząłem zbierać myśli w jedną zgraną, spójną kupę, aby być odporniejszym...i pewniejszym siebie.
HARRY
- O co chodzi ? - zapytał Louis.
-Wydaje mi się, że z rodziną miał jakąś spinkę na ten temat, ale nie chcę go o to pytać.
-No wiadomo. Lepiej niech to zostanie zapomniane, chyba, że sam zechce ci powiedzieć - powiedział Louis.
-Zjadłbym schabowego - powiedział Niall.
-Przestań z tym schobowym ! Cały czas tylko to tutaj jesz - powiedział nieco wnerwiony Liam.
MIKE
Dobra. Weź się w garść. Idź do nich ! Poszedłem w kierunku kuchni. Zobaczyłem tam stojących pięciu chłopaków przy których ja czułem się jak mrówka przy wieży Eiffla.
-Cześć - zacząłem.
-Hej - powiedzieli chórem.
-Za ile wychodzicie ?
-WYCHODZIMY za pięć minut, od teraz jesteś na nas skazany - powiedział żartobliwie Zayn.
Uśmiechnąłem się dzisiaj chyba po raz pierwszy.
15 minut później jechaliśmy autem, które podjechało po nas pod hotel. Było ono białe z przyciemnianymi szybami i było siedmioosobowe. Ja siedziałem z tyłu z...Louisem. Chciałem z nim porozmawiać, a Harry' emu dać odpocząć i dać mu czas na przemyślenie pewnych spraw. Przed nami siedzieli: Niall, Liam i Harry, a z przodu jedno miejsce było wolne.
Zadawałem Louisowi pytania typu: Jak czuje się w tym zespole i jakie wartości ceni sobie w życiu. On pytał mnie co znaczy dla mnie miłość i czy kiedyś coś z nim zaśpiewam. Przed samym przyjazdem na lotnisko śpiewałem z nim:
"Hey, I just met you, and this is crazy,
But here's my number, so call me, maybe?
It's hard to look right, at you baby,
But here's my number, so call me, maybe?"
Gdy dojechaliśmy na miejsce okazało się, że tylko ja i Lou nie śpimy. I zaczęliśmy śpiewać na cały głos: I LOVE ROCK&ROLL ! Wstali wszyscy z wyjątkiem Zayna, więc Niall zaczął głaskać go po głowie, a on zaczął majaczyć: yes? me ? great, great, great,,,meee,? meee ? go go go go go - boom. Obudził go jednak śmiech, którego powodu nie poznał.
G - E - N - I - A - L - N - E <3 <3 Pisz już kolejny ^^ To majaczenie po prostu mnie zabiło xDD ;* Pozdro Michaś xD / Mrs. Di
OdpowiedzUsuńCiekawe jak smakuje schabowy... ;D
OdpowiedzUsuńHahaha odlotowe to opowiadanie. Coraz bardziej mi się podoba. Pisz do końca :D nie przestawaj! Pozdrawiam xx
OdpowiedzUsuńHahaha świetne ;D Czekam na dalsze rozdziały ;** Pozdrawiam <33 ^^
OdpowiedzUsuń